Info
Ten blog rowerowy prowadzi domi901 z miasteczka SITNICA. Mam przejechane 7694.02 kilometrów w tym 183.90 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.07 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
2010
2009
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień30 - 0
- 2010, Lipiec10 - 1
- 2010, Czerwiec6 - 6
- 2010, Maj1 - 2
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Wrzesień6 - 0
- 2009, Sierpień21 - 12
- 2009, Lipiec16 - 3
Dane wyjazdu:
100.70 km
1.20 km teren
05:14 h
19.24 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:
Rower:Mrs. Krossówna
Bo ja nigdy nie byłam normalna... xD
Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 2
8 cud świata... ja + wakacje + pobudka przed 5:00 = amazing... xD Przyczyną tego porannego zrywu była oczywiście propozycja Macieja... ;) Miałam mu potowarzyszyć do Ciężkowic podczas jego podróży do Krakowa....Moją pierwszą reakcją po wyłączeniu budzika było: co się dzieje?? xD Gdy doszłam do siebie xD zebrałam manatki, zostawiłam na łóżku niczego nieświadomej rodzinie kartkę z notką: 'jestem na rowerze' xD, wmusiłam w siebie śniadanie (bo po pierwsze nie byłam głodna, a po drugie mam problem z jedzeniem czegoś o tak wczesnych porach ;/), zamknęłam w domu Filusia :* wyprowadziłam moją brykę xD z garażu i gaz do dechy xD a tak naprawdę to pedały w ruch xD Ruszając zaczęłam się modlić, żeby tylko Maciej nie zmienił decyzji (wieczorem dostałam bowiem sms'a o treści: " Zdecydowałem, że jutro jadą rowerem JEŚLI WSTANĘ PRZED 5 (...)" => wyróżniony fragment zaczął mnie martwić :O stan mojego konta wynosi: 00,00zł więc nie miałabym jak się z nim skontaktować ),a jeśli by to nastąpiło byłyby to jego ostanie godziny wśród żywych xD :P Pod słupa postanowiłam jechać normalną drogą, gdyż skróty są zbyt zamulone :O Po przejechaniu najgorszej części podjazdu pod słupa w oddali zobaczyłam jakiś blask... ;O Okazało się, iż to Macieju we własnej osobie... xD Uffff... Co za radość: nie minęliśmy się xD Czekał na mnie aż 5 min ;P i już miał jechać ale na szczęście dostrzegł gdzieś w oddali mój biały hełm (hmm no czasami się jednak na coś przydaje... hełm :P) Ruszyliśmy w drogę... W Turzy można było podziwiać widok na Tatry ;) Następnie bardzo fajny zjazd na Ostruszę, gdy dojechaliśmy do Ciężkowic pojechaliśmy dołem hmm... Oczywiście most rozwalony więc musieliśmy przechodzić pod 'taśma po prostu chyba' xD a potem przeciskać pomiędzy 'wężami po prostu strażackimi wężami' xD Następnie przy wyjeździe z Ciężkowic usłyszałam pytanie: Jedziesz dalej? :O No jadę... ;) I pojechaliśmy w stronę Gromnika... Podjazd nawet spoko. Moim celem tym razem stał się Zakliczyn xD Hmmm moja Krossówna zaczęła jednak bzikować i gdzieś od tej pory zaczęłam mieć poważne problemy ze zmianą biegu na 7 ;/ Ale generalnie trasa przebiegała w miarę spokojnie ;) Moim ostatecznym celem stał się Jurków xD Maciek znowu wyczytał w moich myślach nikczemne plany xD : 'Jak Cię znam zrobisz 100km' buahaha (ta telepatia zaczyna mnie przerażać :O ;D) Gdy dojechaliśmy do Jurkowa jako cel rozłąki ;( ;P wybraliśmy 'Lewiatan' ;) tam drobne zakupy przy których Maciej oczywiści uparł się, że jest sponsorem wyjazdu... ;/ UPARCIUCH! Przy rowerach skonsumowałam jabłko a Maciek banana xD Po rozmowie pożegnania nadszedł czas ;/ Maciek pierwszy wykład miał mieć o 11:30. i tak każdy ruszył w swoją stronę skazany od tej pory na samotność :O Hmm... Myślałam, że najgorzej będzie mi dojechać do Gromnika, ale pomyliłam się ;/ Do Gromnika jechało się całkiem spoko, po drodze miałam telefon od mamy :O bez komentarza.. xD Potem dzwonił Maciek: 'Tak, żyję jeszcze' xD Tempo spadło jednak gdy wskoczyłam xD na drogę do Ciężkowic ;/ Podjazd pod Ciężkowice okazał się katastrofą: złapał mnie pierwszy kryzys :O Ledwo wytoczyłam się na górę ;/ Na rynku kupiłam sobie Leona xD zjadłam kit kata i ruszyłam w dalszą drogę. Kryzys jednak znowu dopadł mnie na pierwszym (i najostrzejszym) podjeździe w stronę Staszkówki. Rzeźnia... ;/ Podjazd udało mi się pokonać w takt 'Siała baba mak, nie wiedziała jak...' xD xD xD buhahaha Tak oto zaczęłam się już coraz wolniej toczyć... Myślą przewodnią stała się: 'Byle do Staszkówki, tam już będzie prawie cały czas z górki' ;) Gdy stoczyłam się do Turzy ( na szczęście nie spotkałam tej małej szczekającej pierdoły co ostatnim razem) okazało się, że chcący zaliczyć setkę xD będę musiała dobijać xD Postanowiłam, że dojeżdżając do słupa w Moszczenicy pojadę jeszcze w stronę Kwiatonowic. Tak też zrobiłam. Było ciężko, padałam totalnie... Mimo, iż zbliżała się 11:00 słonko bardzo mocno przygrzewało :O Przejechałam jakieś 4,5km od słupa i zawróciłam. ;) Wracając trochę odżyłam bo teraz 'Tylko z górki... jupi!' Gdy zaczęłam zjeżdżać zadzwonił Maciek ;) On jechał właśnie autobusem na uczelnię. Tak właśnie przypuszczałam, że będzie przede mną ;) Ehh... Wiatr we włosach... Chciałoby się powiedzieć zjeżdżając w dół ;) Niestety jeśli już to w kasku xD Ale miałam radochę wchodząc do domu: 'Nareszcie!' ;) Oczywiście pierwsze co to dorwałam się CZYSTEJ! xD Piwniczanki oczywiście xD
Takim oto sposobem z niewinnej przejażdżki wyszła pierwsza w tym roku setka ;) Ale jak się ma nasrane w głowie to tak bywa... xD buahahah
Na końcu oczywiście ogromne podziękowania dla mojego towarzysza :) Macieja... ;) DZIĘKI! ;* xD za wyjazd... ;) i oczywiście za motywację do rozpoczęcia sezonu... ;)
#lat=49.78791&lng=20.98869&zoom=11&type=1
Kategoria 100 - 150km, sama, ze świrami
Komentarze
Anonimowy tchórz(i tak wiesz kto=P) | 20:57 wtorek, 8 czerwca 2010 | linkuj
ty sie przejmujesz, ze nie mozesz wrzucic 7, a pomysl o tych, którzy jej wogole nie maja:P
maciek320bike | 20:09 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
Gratuluje - sa postepy:) i to duze:) Dzieki :*:) Opis boski - szczegolnie twoja piesn motywacyjna:)
Komentuj